Czytanie

Kiedy chodziłem do szkoły czytanie książek było dla mnie ciężarem. Nigdy nie lubiłem gdy narzucano mi cokolwiek, identycznie miało się z czytaniem ale zmieniło się to kiedy zdecydowałem dać szansę literaturze i się nie zawiodłem, jedynie żałuję, że nie zacząłem wcześniej.

W szkole lista książek, która ukazywała się we wrześniu na lekcji języka polskiego była łańcuchem na szyi, który ciążył większości uczniów, znaczy tak myślę, bo dla mnie był to problem. Nudne wypociny, których nie chciałem czytać i których nie rozumiałem. Wtedy nie wiedziałem jak w wielkim błędzie byłem. Wszystko to co uważałem za kolejny obowiązek, równorzędny z zadaniami domowymi, okazało się być najszybszym transportem na świecie z funkcja podróży w czasie. Zrozumiałem to wszystko dopiero w liceum gdy zdecydowałem złamać swoją zasadę „przeczytam streszczenie ( albo nie ) i jakoś to będzie”.

Oczy otworzyły mi się kiedy w liceum przeczytałem książkę Fiodora Dostojewskiego noszącą tytuł „Zbrodnia i kara”. Sam pomysł na książkę był dla mnie fascynujący, dlatego podjąłem decyzję o przeczytaniu jej. Kiedy kilka stron było już za mną wiedziałem, że książka mi się podoba i zostałem  wciągnięty w wir słów. Lekturę skończyłem w kilka dni, bo mimo, że bardzo mi się podobała to stare nawyki trudno jest zmienić a czytania musiałem się nauczyć. To co zostawiła po sobie mogę nazwać niedosytem, taki sam jak wtedy gdy ma się ochotę na słodycze, a w lodówce jest jedynie jogurt, a do sklepu jest „tak daleko”. Wiedziałem, że czytanie będzie dobrym wyborem na mojej ścieżce niezdecydowania, więc od tamtej pory małymi kroczkami postanowiłem dążyć do celu, który jawił się pokojem z pułkami wypełnionymi książkami, gdzie na środku stoi wygodny fotel.

Matura utrudniła mi realizację mojego świeżego marzenia, ale znacząco zwolniła. Większy postęp nastąpił na studiach gdzie brak zadań domowych i nieobowiązkowe wykłady sprawiły, że moja doba znalazła dodatkowe godziny na leniuchowanie i czytanie. Życie studenckie to okazja do zmian, z której skorzystałem i moja przygoda rozpoczęła się na dobre. Bibliotekę miejską odwiedzałem coraz częściej, polecane pozycje pożyczałem od znajomych i z każdą książką byłem pewniejszy, że czytanie to skarb i szybko może zmienić się w nałóg. Każda książka, która wpadła mi w ręce była niepowtarzalna. Mam za sobą fantasy, komedie, dramaty, kryminały, przygodowe, naukowe książki, horrory etc. i zawsze czułem się zmieszany, koniec książki to koniec historii i zostawałem z niczym, ale z drugiej strony mogłem sięgnąć po coś nowego i pojawiał się banan na twarzy i tak w kółko.

Jakakolwiek książka sprawia, że w szarej rzeczywistości mogę znaleźć odrobinę magii, która przejawia się wyzwalaniem uczuć, osiągnięciem wewnętrznego spokoju i czerpaniu przyjemności przy jednoczesnym odkrywaniu samego siebie. Dzięki nim uczę się cierpliwości, zrozumienia, skupienia, świadomości, że mój punkt widzenia nie jest jedyny, że nie istnieje tylko jedno właściwe rozwiązanie. Wszystko to jest magiczne, ponieważ są to tylko zwykłe słowa, napisane i czytane przez kogoś, gdzieś…

/blade światło, zimny wiatr/

Photo by Caio

Dodaj komentarz